Na 6 grudnia 2021 roku przypada setna rocznica urodzin Mariana Kołodzieja. Z tej okazji zapraszamy do przyjrzenia się efektom jednej z dziedzin, którymi – obok scenografii – się zajmował. Podczas gdy równolegle powstawały wstrząsające rysunki „Labiryntów pamięci” (obecnie na stałej ekspozycji
w Harmężach koło Oświęcimia), Kołodziej – z okazji tysiąclecia Gdańska – zajął się rysunkami satyrycznymi. Sportretował swoich przyjaciół i znajomych z teatru i nie tylko, ludzi, których lubił,
ale i tych, za którymi nie przepadał. Wystawie prezentowanej w Ratuszu Staromiejskim, siedzibie Nadbałtyckiego Centrum Kultury w dniach 18 maja – 4 czerwca 1997, dał tytuł: „Kto jest kim
w teatrze Mariana Kołodzieja”.
Wystawa stała się prawdziwą towarzyską sensacją. Mistrz przedstawił oryginalną wizję dziejów Gdańska poprzez zestawienie wizerunków jego mieszkańców. Gdańszczanie z biciem serca podążali ku Ratuszowi by szukać rysunkowych wyobrażeń siebie, swoich przyjaciół i wrogów. Kto jest kim w teatrze Mariana Kołodzieja. O tym decyduje Mistrz, jego natchnienie, kaprys… Nie portretuje człowieka w całej prawdzie jego natury, raczej kieruje na niego krzywe zwierciadło.
W swoim satyrykonie jednych upiększa, drugim po gombrowiczowsku dorabia gębę (…) (Andrzej Cybulski, Głos Wybrzeża nr 116). Chodzę po tych salach pośród portretów tylu tych wszystkich, których znam lub znałem (…) pośród bliskich, lubianych i tych żywo nie znoszonych. (…) Więc
z pełnym rozbawienia uznaniem patrzę – ile to o nich wie, jak ich nieraz na wylot przejrzeć potrafił Kołodziej. Jak ich potrafił bezbłędnie oskubać z pawich piór. (Andrzej Żurowski, Głos Wybrzeża nr 116).
Podczas finisażu wystawy każdy „aktor” Kołodziejowego teatru mógł odebrać swój portret. Podobnie było w roku 2004, kiedy to Kołodziej zaprezentował wystawę „A to Polska właśnie…”. Czasem są to „nowe wersje” sportretowanych wcześniej, znakomitą większość stanowią jednak podobizny kilkudziesięciu osób z pierwszych stron gazet – to przede wszystkim politycy, ale i kontrowersyjni twórcy kultury. Może dlatego wymowa tej ekspozycji była przede wszystkim gorzka…
Pomińmy zatem większość podobizn osób, które (zasłużenie) odeszły w przeszłość, spójrzmy na uśmiech Mariana Kołodzieja…